sobota, 7 czerwca 2014

Chapter Seven ~Dear Diary, Bad Days~

 Dear Diary!


A Ty czego chcesz, dziewczynko?
-Ja? Ja chcę tylko odzyskać utraconą nadzieję, wiarę w miłość i drugą połówkę swego serca.



 

Obudziłam się z wielkim bólem głowy, ale nie tylko głowy. Bolało mnie całe ciało, a szyja mnie piekła. Podniosłam głowę, a wtedy uświadomiłam sobie, że jestem w jakimś domu. 
- Gdzie ja jestem? - szepnęłam sama do siebie, a odpowiedź niespodziewanie sama przyszła.
- W Mystic Falls. - ujrzałam pana Alaric'a i wtedy sobie wszystko przypomniałam. Mężczyzna był dziwnie uśmiechnięty, nie przejął się wampirem? Wie, o nich? 
- Proszę.. pana.. - dukałam. - Jak się tutaj znalazłam? - wtedy rozejrzałam się po mieszkaniu, było one brudne, widać było, że dawno tutaj nie było kobiety. Leżałam na starej szarej kanapie, która była strasznie niewygodna. Pokój był mały, smutny i zimny. 
- Ekm.. Od czego tu zacząć? Więc jeśli już przyjaźnisz się z Stefanem i jego brate... - wtedy mu przerwałam.
- Nie przyjaźnię się z Damonem. - powiedziałam stanowczo i pozwoliłam historykowi mówić dalej. 
- Więc, chyba już wiesz, jakie to stwory chodzą po tym świecie. - kiwnęłam głową. - I wiesz, że wampir Cię zaatakował, ale uratowałem Ci życie. - zmarszczyłam czoło, bo w końcu, skąd nasz nauczyciel wie o wszystkim?
- Więcej tłumaczeń? Są ludzie, którzy nie lubią wampirów, wręcz nienawidzą, i chcę je zlikwidować, oczywiście, że wszystkich jest niemożliwe. - wzruszył ramionami. - Tacy ludzie nazywają się "łowcami" i ja do nich należę. - po chwili dopiero do mnie dotarło, morał tej historii. Saltzman zabija wampiry, czyli.. może zaatakować Stefana.
- O Boże. - coś jeszcze mi się przypomniało. Wydarzenie sprzed spotkania wampira. - Przepraszam, muszę iść. - niespodziewanie stałam z łóżka i wybiegłam z mieszkania. Słońce bardzo świeciło, gdy szłam, albo biegłam do domu poczułam jak łzy powoli spływają mi po policzkach. 

~*~
Trzy dni później

Co robiłam przez te trzy dni? Płakałam. Mój organizm stracił x litrów wody. Dlaczego? Czemu Tyler?! Nie znałam go specjalnie dobrze, ale polubiłam go. Ależ oczywiście na świecie nie ma czegoś takiego jak równowaga.  We wszystkich jego zakamarkach, roi się od przestępców, pedofilii, zabójców i morderców, a Bóg zabiera osoby, które niczym nie zawiniły. To nie jest sprawiedliwe.
Dziś jest pogrzeb. Myślałam czy by nie pójść. Ale jak by to wyglądało? Musiałam iść. Tylko ja z nielicznych wiedziałam, co się naprawdę stało. Zasługiwał na kogoś prawdziwego. A nie tylko sztucznie wzruszonych ludzi. Westchnęłam. Cała zasmarkana i zapłakana, wstałam z łóżka i uderzyła mnie fala gorąca. Calutkie trzy dni spędziłam w łóżku, więc miało prawo być tutaj duszno. Otworzyłam okno, a następnie wybrałam sukienkę. Prostą i czarną. Wyprostowałam moje złote włosy i nakreśliłam kreski na powiekach, po chwili byłam gotowa do wyjścia.
- Caroline? - usłyszałam głos mojej matki, umie wybrać chwilę. - Nie sądziłam, że masz zamiar iść.
Jako że była szeryfem, obowiązkowo musiała być na każdym pogrzebie w mieście. Zwłaszcza, że chodziło o syna burmistrza. Prawdopodobnie będzie całe miasto. Ciekawa jestem jaką podadzą przyczynę zgonu. Bo prawdy nie można się raczej spodziewać.
- To źle myślałaś - odpowiedziałam zakładając okulary, by nikt nie widział moich spuchniętych oczu. - Idę.

~*~

A jednak się nie myliłam. Całe miasto się zleciało, pogrążone w tej żałobie. Jestem ciekawa ile tak naprawdę osób znało Tylera, prawdziwego Tylera.
Jako że na dworze robi się co raz chłodniej, ceremonia miała odbyć się w niewielkim kościele w środku miasta. Wnętrze było ozdabiały białe ściany ze złotymi ozdobami. Na brązowych ławeczkach, leżały białe obrusy. A na nich czerwone róże. Na samym środku białego ołtarzu, stała biała trumna. Była zamknięta. Ulżyło mi. 
Usiadłam w trzecim rzędzie, obok jakiejś starszej pani która plotkowała z inną, jęczała że zamiast oglądać jej ulubionej telenoweli musiała przyjść na pogrzeb jako że jest dobrą chrześcijanką, eh?
Przewróciłam oczami.
A potem je zamknęłam.
Kiedy z powrotem je otworzyłam, zobaczyłam Klausa.
Co on tutaj robi? Czyżby chce napawać się cierpieniem innych? 
Nic nie powiedział, jedynie lekko się uśmiechnął i usiadł obok mnie. 
Wyglądał nienagannie. Czarny, idealnie dopasowany garnitur, z niedopiętym guzikiem u góry koszuli.. Caroline! Ogarnij się! Nie na pogrzebie! No, ale po co tu przyszedł?! Nic nie mówił, co było mi na rękę, ale czułam się strasznie niezręcznie. Czułam jak jego wzrok mierzy moje całe ciało, a ja udawałam opanowaną. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę mu przywalić.
Ten pogrzeb trwał wiecznie, to źle, że chciałam, żeby skończył się jak najszybciej? Gdy wyszliśmy z kościoła, żeby pochować mojego przyjaciela, Klaus nadal był obok mnie. Wtedy zapytałam się osoby obok co się stało.
- Przepraszam, ale jestem dawną znajomą Tyler'a i nie do końca wiem co się stało. - powiedziałam szeptem, ale Pierwotny i tak to wszystko słyszał.
- Biedny chłopak, młody i głupi. Przedawkował narkotyki. - gdy skończyła łza poleciała jej po policzku, a następnie odeszła. Zamurowało mnie, powiedzieli ludziom, że się zaćpał!? Czemu go oczernili!? Biedny Tyler, dobrze, że bliskie osoby znają prawdę.
Z opresji wyrwał mnie dotyk dłoni Niklaus'a na moim ramieniu. Czując, że pogrzeb dobiega końca, jak najszybciej udałam się gdziekolwiek, lecz wampir nadal szedł za mną milcząc, co mnie cieszyło, a zarazem irytowało. Przez czysty przypadek trafiłam do Mystic Grill, gdzie szybko znalazłam się przy barze. Ukradkiem oka ujrzałam Klausa siedzącego na drugim końcu lokalu. Miałam wszystkiego dosyć, więc zażyczyłam sobie whisky. Chciałam zanurzyć w nim wszystkie smutki związane z Tyler'em i niechcianym Pierwotnym. Uwziął się?

 ~*~
Dwa, trzy, cztery małe kieliszki alkoholu, a już nic mnie nie obchodziło.Tańczyłam, śmiałam się sama do siebie, już nawet podeszłam do siedzącego tam dalej Klausa. 
- Czego chcesz? - wydukałam pijana, a on się uśmiechnął.
- Caroline, skomentuje to tak. Na trzy dni zniknęłaś, co mówi Twoja mama, byłaś w domu. Potem zawitałaś swoją obecnością na pogrzebie, potem nieźle ściemniałaś przy tej kobiecie. A następnie? Przyszłaś tutaj się napić. - zakończył z uśmiechem.
- Jakiś problem? To Ty łazisz za mną od czasu pogrzebu! Uwziąłeś się? Jesteś chory czy co? - niechcący wylałam kieliszek na moją czarną sukienkę, a wtedy Niklaus wstał z miękkiego fotela i podszedł do mnie.
- Lubię Ciebie jak jesteś trzeźwa i pijana. - uśmiech nie znikał z jego twarzy. 
- Nie pochlebiaj sob... - nie dokończyłam jak poczułam jego wargi na moich ustach.




~~~~

Koniec. 
Prosimy o komentarze, przy tym rozdziale, bo na pewno Wam się spodoba, prawda? ^^


5 komentarzy:

  1. No chyba sie obraze! w takim momecie przerywac?! Pocalowali sie!!! Aaa...! Jak sie ciesze.
    Tyler zginal przez przedawkowanie. To to juz nie ataki zwierzat? zreszta co mnie Tyler obchodzi jak Klaus pocalowal Caroline.
    Rozdzial swietny. Nwm czy krotki czy poprostu tak dobrze sie czyta ze nawet nie zauwazylam ze juz koniec.
    Weny i na next czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko kiedy robi mi się żal Tylera. I teraz właśnie nadszedł ten moment. Cholercia, szkoda mi go. :(
    Za to ta babcia mnie wkurzyła. PHI. Więc niech sobie ogląda tą zakichaną telenowelę, jak tak bardzo żal jej tracić swojego życia! Zobaczymy, co powie, kiedy na jej pogrzeb nikt nie przyjdzie. PFF. No tak, pewnie nic. I tak jest głupia!
    No, Caroline nieźle zmyśla. Kurczę, kłamią, wszędzie kłamią! :/ No i sobie tańczy, tańczy. I czekaj. COOO?! :O Pocałował ją! O rany, poważnie? :o Szczerze, to nie spodziewałam się tego. Nie. O jeny. Hahha. :D Ale super! To, że lubi ją i trzeźwą i pijaną. Szkoda tylko, że pocałowali się, kiedy to ona była pijana! A w sumie to on ją pocałował. No nieważne. xD
    PS. Cudowny rozdział, coraz mocniej kocham to opowiadanie. <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, miłej niedzieli i całego tygodnia. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* Pocałowali się!!! No super <3 ale moment na przerwanie, świetny rozdział, blog również
    Pozdrawiam
    Senshi

    Zapraszam na 14 rozdział
    http://aquasenshi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No na reszcie się pocalowali! Szkoda tylko że ona była pijana.....ale co tam! Czekam na więcej i chciałabym żeby Care była wampirem :)
    Buziaki i życzę wam weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :-D

    OdpowiedzUsuń

Uszanuj naszą pracę i skomentuj. To dużo dla nas znaczy. I cieszymy się, że tutaj jesteś.

Obserwatorzy