niedziela, 27 kwietnia 2014

Chapter Two ~Dear Diary, Stranger ~

Dear Diary!
 

 miesiąc później

Od ostatnich zdarzeń minął już miesiąc. A ja nadal nie mogę dość do siebie. Próbuję nie wychodzić z domu, trzymać się z dala od obcych, ale tak w nieskończoność się nie da. Nikt tak naprawdę nie chce mi wytłumaczyć, co wtedy zaszło. Każdy wymyśla inne kłamstwo, że się przewróciłam i wbiłam sobie wystające korzenie z drzewa, że zaatakowało mnie jakieś zwierzę, ale ja wiem, że to był człowiek. Ciągle w głowie słyszę jego głos, nie da się go pomylić z nikim innym, ciągle czuję ten ból.

CZYTAJ DALEJ!



~*~

- Najpierw Rzym podbił Italię. Potrzebował na to ponad dwa stulecia, od 498r.  p.n.e. do 264r. p.n.e. - właśnie o tym nienawidzę rozmawiać na historii, tak bardzo lubi ten przedmiot, a szczególnie Pana, który nas uczy, ale kiedy przyjdzie czas na Rzym to już wiem, że to się skończy złą oceną.  Pan Alaric jest bardzo sympatyczny, można z nim porozmawiać jak z przyjacielem, ale ta lekcja nie przypadła mi do gustu, dlatego rysowałam sobie w pamiętniku, odłączając się od świata. Szyja powoli mi się goiła, ale nadal miałam dwa ślady. Bonnie nadal mi nie wytłumaczyła o co w tym wszystkim chodzi. Nadal ciągle gada, że to był jakiś wariat, ale jej słowa nie brzmiały zbyt wiarygodnie. Myślałam o tym częściej, niż bym chciała.   
Gdy zadzwonił dzwonek ucieszyłam się, że w końcu mogę wyjść z dusznej klasy, lecz pan Alaric mnie zatrzymał. 
- Caroline, masz chwilę? - Spytał nie patrząc na mnie, tylko wyciągając z żółtobrązowej teczki, plik kartek. - Chodzi o twoją kartkówkę. - Dodał oschłym tonem. 
Zatrzymałam się tuż pod tablicą i przewróciłam oczami. Wiedziałam, że nie poszła mi najlepiej, ale mogło być tak źle, aby interweniował nauczyciel, prawda? To jest teraz ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. Poczułam fale gorąca, dlatego bez zastanowienia zdjęłam czarno-białą apaszkę z szyi. 
- Caroline, to jest już trzecia jedynka, jak tak dalej będzie, to będziesz musiała powtórzyć cały semestr, wiesz o tym? Pozwoliłem sobie spojrzeć na inne przedmioty, wszędzie to samo, wiem że to nowa szkoła i jest ci trudno, ale minął już ponad miesiąc, czas się ogarnąć.
Poczułam wstyd. Przecież ja doskonale o tym wiem, nikt nie musi mi tego przypominać.
Już miałam się zapytać o możliwość poprawy, kiedy sam to zaproponował.
- Żeby zaliczyć wszystkie te testy, zrobisz projekt o historii założenia antycznego Rzymu. Na poniedziałek - Po prostu świetnie, tak. Cały weekend w książkach. - Dziękuję. - Burknęłam i miałam zamiar odejść, ale nauczyciel złapał mnie za nadgarstek.
- Caroline.. - Wyszeptał kierując wzrok na moją szyję. Brawo Caro, brawo. Czemu ja nie myślę? Czemu zdjęłam tą chustkę w szkole? - Kto ci to.. - Przerwałam mu. - Nie nikt. Ściągałam coś z.. górnej półki i.. i spadła ma mnie ładowarka, tak. Przepraszam, ale muszę już iść. - Wybiegłam z sali. Poważnie? Lepszego kłamstwa nie dało się wymyślić?

~*~

Postanowiłam wziąć się w garść z tą historią, więc od razu, gdy wyszłam z klasy poszłam do biblioteki szkolnej, żeby wypożyczyć dodatkową książkę, na mój projekt. Weszłam z dział z napisem "Książki historyczne" i zaczęłam przeszukiwać stos książek, mając nadzieję, że znajdę odpowiednią. Zauważyłam księgę z tytułem "Starożytny Rzym". Usiadłam przy stoliku i zaczęłam ją przeszukiwać. Jednak w niej znajdowało się tylko co zdarzyło się podczas wielkiego cesarstwa rzymskiego, ale nic o jego założeniu. Załamana zamknęłam książkę i zaczęłam dalej szukać, ale bezskutecznie. Nagle zauważyłam na najwyższym regale tytuł "Bliżej Rzymu" Sięgnęłam po nią, lecz była zbyt wysoko. Skończyłam i chwyciłam, ale trzy lektury spadły prosto na głowę jakiegoś chłopaka, który stał po drugiej stronie regału. Bardzo się przestraszyłam.
- Prze-przepraszam - pomogłam mu wstać, i rozpoznałam kolegę, który doszedł wraz ze mną w tym roku. 
- Nic się nie stało, wypadki się zdarzają - uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech, ale po chwili poczułam się niezręcznie - Jesteś Caroline, prawda? - kiwnęłam głową - To może Caroline zgodzi się na wspólny obiad? - podał mi rękę, żeby ją pocałować. Czułam się jak książniczka
- Oczywiście - powiedziałam, próbując być poważna. Wpakowałam książkę do wielkiej czarnej torby i poszłam z Stefanem w kierunku stołówki. Chłopak nie odrywał ode mnie oczu, przez co się krępowałam.  
~*~

- To głupie. Nie rozumiem dlaczego ja ci o wszystkim opowiadam, pewnie cię zanudzam.. - Zazwyczaj kiedy jestem z chłopakiem, czuję się spięta, łatwo czerwienieje na twarzy, i nie umiem wymówić zrozumiałego zdania. Ale przy Stefanie jest inaczej, jest chyba najmilszą osobą którą tu spotkałam, może oprócz Bonnie, ale ona jest dziwna.
- Może teraz ty powiesz mi coś o sobie, Stefanie? - Zapytałam dosyć śmiało jak na mnie i włożyłam do buzi kawałek ciasta czekoladowego. 
- Hm.. Mieszkałem już tu kiedyś, ale się wyprowadziłem, a teraz znowu wróciłem. Moi rodzice dawno nie żyją, a z bratem nie utrzymuję kontaktu, to chyba tyle? - Uśmiechnął się, podkradając kawałek ciasta z mojego talerza. 
- Ej! - Zaśmiałam się. A chłopak znów popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem. 
- Przypominasz mi moją dawną znajomą - Odwrócił wzrok widząc moją niezręczność na twarzy.
- Ah tak? Kim ona była? - Zapytałam z ciekawości z kim mnie porówna.
- Miała na imię Lexi.. - Gdy wymawiał jej imię, widać było smutek rosnący na jego twarzy. Kiedy chciałam się odezwać, przerwał mi jakby czytając w myślach. - Lexi była moją najlepszą przyjaciółką. - Dodał.
- Była? - Spytałam niepewnie.
- Tak, ona..em.. nie żyję. - Widziałam ile kosztowała go da odpowiedź, nie chciałam brnąć dalej w temat. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem wróciłam do biblioteki, przecież praca sama się nie napisze. 
   ~*~
Usiadłam przy biurku w bibliotece, wyjęłam książkę, którą szybciej wypożyczyłam i zaczęłam ją przeglądać. 
"Spośród wszystkich organów władzy w Rzymie największym szacunkiem cieszył się senat" 
"Podboje Republiki Rzymskiej były dziełem najsprawniejszej i najpotężniejszej armii w starożytnym świecie" 
Ale ani jednego słowa, o założeniu. Moja cierpliwość po chwili się kończyła, dlatego bibliotekarka to zauważyła i podeszła do mnie. 
- Dziecko, co się dzieje? - przestraszyłam się, gdy położyła swoją pomarszczoną rękę na moim ramieniu 
- Tak, proszę pani. Mam napisać pracę na historię o założeniu Rzymu, ale nie mogę nic znaleźć na ten temat. - westchnęłam, a starsza pani się uśmiechnęła
- Drogie dziecko, co się męczysz. Czemu szybciej do mnie nie podeszłaś? Ta książka jest u mnie na biurku - to wszystko tłumaczyło, dlaczego nie mogłam nic znaleźć. Kobieta podała mi księgę z napisem na okładce "Założenie Rzymu" Od razu zabrałam się do pracy, żeby chociaż teraz dostać pozytywną ocenę. 
Przez moje rozpisanie, na pięć stron, nie zauważyłam, że zrobiło się ciemno. Spojrzałam na zegarek na moim lewym nadgarstku i zaniemówiłam. Było po 19.  Pośpiesznie spakowałam projekt, oddałam pani książkę i szybko wyszłam z budynku szkoły. Jeszcze nigdy tak długo w niej nie siedziałam. Szłam znajomymi już mi uliczkami, aż doszłam do sklepu Pana Franka, żeby zakupić chleb na jutrzejszy dzień, gdyż mama zawsze o tym zapomina. 
- Och, witaj Caroline. Dziś tak późno? - zapytał ciekawski 
- W szkole się siedziało... Proszę pana - zapłaciłam za produkt i wyszłam ze sklepu. Nuciłam sobie moją ulubioną piosenkę pod nosem, gdy przypadkowo wpadłam na jakiegoś mężczyznę. 
- Przepraszam, nie zauważyłam pana - powiedziałam poważnie, następnie chciałam iść dalej, lecz mężczyzna mnie zatrzymał.
- Lidia? - trzymał mnie mocno za ramię, a ja próbowałam się wyrwać.
- Proszę mnie pościć, to boli! - Zamachnęłam się ręką, a wtedy zobaczyłam jego twarz. Był no chłopak z jaskrawoniebieskimi oczami i krótko ostrzyżonymi włosami w kolorze platynowego brązu. A jego głos.. przypominał brytyjski akcent.
- Lidia, gdzieś ty się podziewała?! - Przycisnął mnie do drzewa, próbowałam krzyknąć, ale nie mogłam nic wykrztusić. Jego palce coraz mocniej ściskały moje ramię. - Szukałam cię 942 lata. Gdzieś ty do cholery była?! - Nie mogłam zrozumieć o czym ten człowiek do mnie mówi. Łzy leciały mi strumieniami, ale nie ze strachu, z bólu.
- Ja.. naprawdę nie.. Musiał mnie pan z kimś pomylić.. nazywam się Caroline For.. - Nie dokończyłam widząc złość emanującą na jego twarzy. Przez chwilę krzyczał coś do mnie, ale nie mogłam nic zrozumieć, próbowałam zawołać pomoc, ale nikt mnie nie słyszał. Po jakimś czasie mojego napastnika odepchnął pojawiający się znikąd Stefan.
- Klaus! - Gdy tylko odrzucił mężczyznę, stanął przed mną, osłaniając mnie.
- Oh, Stefan.. - Parsknął śmiechem. - Ile to już? Ostatnim razem widziałem cię jako rozpruwacza w nowym yorku, jeśli musiałbym przyznać, wtedy byłeś o wiele fajniejszy. A teraz może zostawisz mnie samą z tą panią, mamy do załatwienia stare sprawy. - Zaczęłam się trząść, o czym oni mówili?!
- Posłuchaj mnie, to nie jest Lidia.. - Ten cały Klaus, chciał mu przerwać, ale Stefan był szybszy, przyłożył palec do ust, i mówił dalej. - Posłuchaj bicia jej serca, to człowiek.
Człowiek?! No to w takim razie kim wy jesteście?!
- To niemożliwe.. - Mężczyzna złapał się za głowę.
- Ona jest doppelganger'em. Nie rozumiem tylko jak to możliwe, nie wiem dlaczego..
W niewiarygodnym tępię obok mnie zjawił się Klaus, ciągnąć mnie za włosy do tyłu, i przykładając swoją twarz do mojej szyi, wzdrygnęłam się. Ale za nim zdołałam zrobić jakikolwiek ruch, jego już nie było. A ja siedziałam skulona na ziemi z twarzą w kolanach, płacząc.
Stefan zabrał mnie do swojego domu, prosiłam by mi wszystko wytłumaczył, a kiedy niechętnie się zgodził do pokoju wszedł chłopak w czarnej skórzanej kurtce, o brązowych włosach. Byłam pewna, że gdzieś go już widziałam.
- Blondi, miło znów cię widzieć - Uśmiechnął się, nalewając sobie wódkę. Ten głos.. Przecież ja go pamiętam, to on kazał mi o wszystkim zapomnieć, to on wtedy w lesie, on mnie... to on!
- Damon.. - Zaczął Stefan.

Koniec.


5 komentarzy:

  1. Ale super! <3 Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc na początek błędy, które zauważyłam
    Nowy York piszę się z dużej litery i jeszcze macie malutki błądzik bo pisze "Był no chłopak: a ma być to :) ale rozumiem literówka. Mi też się zdarza.
    Co do rozdział achh. do Caroline doppelganger'em. I Klaus jejciu ♥♥ Cudny rozdział. I Lidia hmmm. Rozumiem, ze Caroline i Lidia to tak jakby Katherina i Elenka. Czuje, że tą całą Lidie polubię. I Damon. Bad Damon. Takiego jakiego ja kocham. A nie to co teraz w 5 sezonie. I Lexi... w pamiętnikach starsznie lubię tą postać. Rozdział matko świetny. Czekam z niecierpliwością na next.
    pozdrawiam i weny :*
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka informuje tylko że pojawił się nowy rozdział:
      http://aquasenshi.blogspot.com/2014/04/muzyka-senshi-kiedyprzez-okno-zaczey.html
      Zapraszam na 13 :)
      I czekam na kolejny rozdział
      Dodawajcie jak najszybciej

      Usuń
  3. O rajuśku! Na początku, jako że jestem tutaj po raz pierwszy, przywitam się. A więc hej! :D
    O rajuśku! Muszę powiedzieć, że rozdział 2 jest świetny. Tyle się w nim dzieje, że po prostu... wow. :o Stefan i Caroline, cudownie. Kocham ich. Są tacy świetni razem, jako przyjaciele. No nie mogę się napatrzeć. *o*
    Kolejna sprawa to Klaus. Klaus i Lidia. Caroline jest sobowtórem Lidii. Lidia jest Bóg wie kim, ale zna Klausa. Ciekawe skąd, tak na marginesie? Chciałabym poczytać o nich retrospekcje. Uwielbiam retrospekcje! :D Ale oczywiście wszystko zależy od Was. :p Fajne wprowadzenie Klausa, tak czy inaczej. Jestem ciekawa, co stanie się później. :D
    Z początku myślałam, że to Klaus ugryzł Care, a tu Damon. Co za niespodzianka! :D Kolejny raz - fajnie wprowadziłyście Damona. ;p Fajnie, że nie ma Eleny, łii :D Poza tym Caroline, jako nieśmiała osóbka, po raz pierwszy spotykam się z czymś takim i całkiem ją lubię. Na pewno jej charakter rozkołysze się nieco, ale teraz też jest super. :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, radości i wiele innych. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym zaprosić Cię do zgłoszenia swojego bloga do Spisu Opowieści! Możesz znaleźć tam także lekturę dla siebie.

    SPIS-OPOWIESCI.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń

Uszanuj naszą pracę i skomentuj. To dużo dla nas znaczy. I cieszymy się, że tutaj jesteś.

Obserwatorzy